Chociaż uwielbiamy zarówno austriacką szarlotkę (czyli apfelstrudla) jak i włoskie tiramisu, a Polacy kochają Włochy, to narciarsko stawiamy jednak na Austrię Dlaczego? Jest bliżej – już 6-7h od polskiej granicy docieramy autem do kilku austriackich gigantów. Tym samym tańszy jest też koszt dojazdu, a i ceny w austriackich supermarketach są najniższe ze wszystkich 4 krajów alpejskich w relacji do siły nabywczej. Austriackie ośrodki wygrywają również w rankingach dwóch największych portali oceniających regiony narciarskie pod wszystkimi możliwymi kryteriami. W rankingu skiresort.info wśród 14 ośrodków na świecie, które otrzymały notę 4,7/5 lub wyżej – aż 10 należy do Austrii. A wśród TOP 5 – wszystkie są austriackie (i większość z nich jest w naszej ofercie). Podobnie ocenia inny ekspercki portal snow-online.com – tu 7 wśród 15 najlepszych ośrodków jest położonych na terenie Austrii. Oczywiście świetne, a nawet większe pod względem ilości tras, regiony narciarskie znajdziemy we Francji, w Szwajcarii i we Włoszech, to jednak w takich kryteria jak jakość przygotowania stoków i zróżnicowanie tras, jakość i nowoczesność wyciągów, gwarancja śniegu, oznakowanie tras, czystość i higiena, dostosowanie dla rodzin z dziećmi i dla początkujących oraz poszanowanie dla środowiska – wygrywają ośrodki austriackie. Żeby jednak oddać sprawiedliwość – Austria ma najwięcej ośrodków najlepiej ocenianych, jednak takie miejsca jak np. szwajcarskie St Moritz czy Arosa Lenzerheide, francuskie Val d’Isere Tignes czy słynne Trzy Doliny oraz wreszcie wszystkie 4 regiony położone wokół słynnej włoskiej Sella Rondy to również absolutny TOP wśród największych alpejskich regionów narciarskich.
Naszym zdaniem jak jechać w Alpy, to przede wszystkim do tych najlepszych ośrodków. Tym bardziej, że na taką wyprawę jeździmy najczęściej raz, góra dwa razy w roku. W mniejszych ośrodkach (z liczbą 20-50km tras) pewnie można znaleźć tańszą ofertą zakwaterowania i karnetu, jednak zawsze warto odnosić cenę w relacji do jakości, w tym również liczby oraz ilości kilometrów, tras narciarskich. Wybierając region warto zwrócić uwagę na kilka istotnych parametrów, których często oferty organizatorów wyjazdów lub reklamy ośrodka nie zawierają: a) – ile jest kilometrów tras bezpośrednio połączonych? Często zdarza się, że w danym regionie podana jest duża liczba tras, ale na miejscu okazuje się, że na tą liczbę składa się kilka oddalonych od siebie ośrodków (np. w Val di Fiemme); b) – czy ośrodek, o którym słyszeliśmy w Polsce na pewno należy do najlepszych i najwyżej ocenianych w Alpach? Dla przykładu włoskie Livigno jest bardzo popularne w Polsce, ale to nie jest topowy region alpejski w oczach ekspertów; c) – czy jedziemy do samego serca regionu czy gdzieś obok? Dla przykładu Alpe di Siusi / Seiser Alm to nie Val Gardena, a tym bardziej nie Sella Ronda (czyli karuzela wokół 4 ośrodków, do których Alpe di Siusi nie należy).
W ofercie Hey Holiday od samego początku stawiamy tylko i wyłącznie – na najwyżej oceniane i największe regiony narciarskie. Te, gdzie od lat jeżdżą wymagający najwyższych standardów, narciarze z Niemiec, Belgii, Holandii, Szwecji czy Wielkiej Brytanii. W najlepszych ośrodkach alpejskich mamy supernowoczesne wyciągi, których jest kilkadziesiąt i które wwożą nas na setki kilometrów tras. Tak zróżnicowanych pod kątem długości i poziomu trudności, że każdy znajdzie te najbardziej dopasowane dla siebie, w tym również dla dzieci. Chociaż większość narciarzy i tak nie oprze się pokusie zaliczenia wszystkich tras w myśl słynnej maksymy Juliusza Cezara ,,veni, vidi, vici’’ (przybyłem, zdobyłem, zwyciężyłem). A gdzie jechać? Jak do Austrii, to polecamy jeden z dwunastu ośrodków: Ischgl, Sölden, Lech Zurs St Anton, Serafus Fiss Ladis, Gurgl, Zillertal Arena, Zell am See Kaprun, Saalbach Hinterglemm, Kitzbuhel, Ski Welt, Flachau Wagrain oraz Schladming – każdy z nich oferuje ponad 100km tras bezpośrednio połączonych (a część nawet ponad 200km). Jeśli Włochy, to polecamy którykolwiek z regionów położonych wokół narciarskiej karuzeli – Sella Rondy czyli Arabba / Marmolada, Val Gardena, Alta Badia lub Val di Fassa. Warto też odwiedzić Madonnę di Campiglio / Val di Sole. W Szwajcarii możemy na pewno polecić takie narciarskie kurorty Gryzonii, jak St Moritz, Davos Klosters, Arosa Lenzerheide czy Flims Laax Falera. A jeśli ktoś chciałby się wybrać w Alpy Zachodnie – tam czeka cała paleta narciarskich gigantów, położonych na terenach Włoch, Szwajcarii i Francji – tylko to już będzie trochę dalsza wyprawa.
Przede wszystkim takie, na jakie możemy sobie pozwolić. Jeżeli budżet wystarcza nam na apartament z wyżywieniem we własnym zakresie, ale mamy możliwość pojeździć w porządnym alpejskim kurorcie – zdecydowanie warto. Jeśli jednak oczekujemy większego komfortu, odpoczynku od codziennego przygotowywania posiłków, możliwości spróbowania lokalnych specjałów – wybierzmy hotel 3* lub 4*, który posiada własną kuchnię lub restaurację. Szczególnie w obecnych czasach ograniczeń i limitów w restauracjach (pierwszeństwo mają zawsze goście hotelowi) – zdecydowanie rekomendujemy tę opcję. Na wyjazdach Hey Holiday oferujemy wyłącznie hotele w własną kuchnią oraz wyżywienie w formie śniadań i obiadokolacji (a w niektórych miejscach również przekąskę po nartach).
Opcja z hotelem daje nam też większe bezpieczeństwo w zakresie higieny, a także finansów w przypadku zamknięcia regionu (hotele podlegają regulacjom dotyczącym zwrotu pieniędzy, z reguły mają też podpisane kontrakty z zapobiegliwym organizatorem turystyki na taką okoliczność). W dobrych hotelach mamy też zdecydowanie większy komfort po nartach – strefy relaksu, wellness & SPA, basen, sale zabaw dla dzieci, miejsca na wieczorne integracje z barem hotelowym. W pobliżu większości hoteli (jeśli nie są położone przy stoku) są również zlokalizowane przystanki skibusa, co daje większy komfort w bezpośrednim dotarciu pod dolną stację kolejki wyciągów.
Przyjmując, że średnio ośrodek, do którego jeździmy ma 200km tras, to samych niebieskich wychodzi aż 100km! Oglądając alpejski Puchar Świata widzimy strome trasy, bo zawodowcy jeżdżą po tych najtrudniejszych, ale prawda jest taka, że czarne trasy to średnio około 10-15% z wszystkich tras w jednym ośrodku. Zaraz po niebieskich, najwięcej jest tras czerwonych, czyli przystosowanych dla średnio-zaawansowanych narciarzy. Tylko w dwóch ,,naszych’’ ośrodkach, jest ich więcej niż niebieskich – to Wagrain Flachau oraz Ischgl Samnaun – w tym drugim stanowią aż 60% wszystkich stoków. W największych ośrodkach alpejskich nie tylko sama ilość tras jest ważna, ale również ich długość i niesamowite zróżnicowanie, co umożliwia dostosowanie do każdego poziomu umiejętności. Ponadto trasy w ośrodkach alpejskich są znakomicie oznakowane i skomunikowane, dzięki czemu łatwo się odnaleźć i dotrzeć do celu. No i wreszcie – trasy są świetnie przygotowane, jeździ się na naturalnym śniegu, często do południa jeszcze zmrożonym, a to przekłada się na komfort, łatwość i przyjemność z jazdy na nartach lub na desce. Te czynniki są również bardzo ważne przy stawianiu pierwszych kroków, zwłaszcza dla dzieci. Ośrodki są wyposażone w zamknięte kids parki z wyciągami taśmowymi i bezpiecznymi trasami, po których nie jeżdżą dorośli. Duża ilość i zróżnicowanie tras pozwalają też, w miarę podnoszenia umiejętności, przenosić się na coraz dłuższe i bardziej wymagające trasy. Dzięki temu rozwój narciarski w Alpach dla osób szkolących się przebiega błyskawicznie, a zdaniem ekspertów od szkoleń: jeden sezon w Alpach = dwa w Polsce. Potwierdzeniem na to jest elektroniczny skipass Dolomity Superski, na którym możemy każdego dnia zobaczyć jaką liczbę tras i ile km pokonaliśmy każdego dnia – my, nasi znajomi lub nasze dzieci.