07 czerwca, 2023

Ile trwa dojazd samochodem w Alpy?

Nie ma w Alpach dużego regionu narciarskiego, w którym nie usłyszelibyśmy naszego rodzimego języka! Polscy narciarze dotrą wszędzie…

Zależy skąd i dokąd, ale ogólnie – nie tak długo jak by się wydawało i coraz szybciej, gdyż zdecydowanie większą część trasy pokonuje się autostradami. Już 6-7h od polskiej granicy leży Salzburgerland, w którym są położone dwa z pięciu austriackich gigantów (ośrodków z liczbą ponad 200km bez odpinania nart) – Saalbach Hinterglemm i Flachu Wagrain, a także popularny region Zell am See Kaprun z lodowcem Kitzsteinhorn, położonym na ponad 3000m n.p.m. Następnym, jeszcze większym obszarem narciarskim jest Tyrol, w którym znajduje się większość austriackich lodowców (m.in. Sölden czy Hintertux), ale również tak renomowane ośrodków jak: Kitzbuhel, Ski Welt, Zillertal Arena, Serfaus Fiss Ladis czy Ischgl. Dojazd do tych ośrodków od polskiej granicy (na autostradzie A1) zajmie od 7 do 9h. Niewiele dłużej zajmuje podróż do największego włoskiego regionu narciarskiego – południowego Tyrolu, gdzie znajdują się tak popularne ośrodki narciarskie jak 3 Zinnen, Kronplatz, a także Val Gardena czy Alta Badia, które połączone ze sobą i z 2 pozostałymi ośrodkami (Arabba Marmolada i Val di Fassa) tworzą narciarską karuzelą Sella Rondę i oferują dostęp do ponad 400km tras bez zdejmowania nart. Ponad 10h ciągłej jazdy od przejścia w Gorzyczkach zajmuje dojazd do popularnych Val di Sole czy Livigno, co jest odległością porównywalną z dojazdem do szwajcarskiej Gryzonii i jej 4 fantastycznych ośrodków narciarskich: Sankt Moritz, Davos Klosters, Arosa Lenzerheide oraz Flims Laax Falera. Dokładając jeszcze godzinę dotrzemy do Andermatt, a ponad 12h jazdy z Polski pozwoli nam dojechać do szwajcarskich kurortów takich jak Adelbolden, Gstaad czy Wengen. I wreszcie Zermatt, Saas Fee, Aletsch Arena, Crans Montana czy Verbier (4 Vallees) – dotarcie do tych narciarskich sław to już prawie 14h podróż autem (licząc bez przerw na tankowanie, jedzenie czy odpoczynek). W podobnym czasie dotrzemy też do francuskiego Chamonix, a jak jeszcze czujemy się na siłach, to po 15-16h ciągłej jazdy trasy możemy śmigać już każdym topowym ośrodku we Francji – Courchevel (3 Doliny), Val d’Isere Tignes, Alpe d’Heuz czy Serre Chevalier. I co ciekawe – nie ma w Alpach dużego regionu narciarskiego, w którym nie usłyszelibyśmy naszego rodzimego języka! Polscy narciarze dotrą wszędzie.

Czy jechać w Alpy z noclegiem po drodze, czy bezpośrednio?

Zależy – skąd i dokąd, a jeszcze pewnie od paru innych czynników. Jeśli chodzi o Austrię – duża część ośrodków narciarskich jest położonych już 6-7h od polskiej granicy, zatem podróż ze środka Polski zajmie nam około 10h samochodem, czyli raczej do przejechania w jeden dzień, nawet przez jednego kierowcę. Jeśli naszym regionem docelowym jest austriacki Tyrol, włoski Tyrol Południowy czy wschodnia Szwajcaria (Gryzonia) – podróż wydłuży się o 2-3h, czyli ciągle w granicach możliwości, szczególnie, jeśli jest dwóch kierowców. Trzeba jednak doliczyć niezbędne przerwy na tankowanie, postoje higieniczne i krótki odpoczynek. Jeśli jednak nie lubimy aż tak długich podróży w jeden dzień lub jedziemy daleko (np. w Alpy Zachodnie) to warto rozłożyć siły i zatrzymać się na nocleg w dogodnym miejscu. Część osób lubi łączyć przyjemne z pożytecznym zatrzymując się na zwiedzanie interesujących miejsc, których nie brakuje po drodze. Planując podróż w Alpy musimy sobie odpowiedzieć na kilka pytań: czy mamy drugiego kierowcę? Ile km lub godzin jesteśmy w stanie pokonać jednego dnia? Czy możemy sobie czasowo pozwolić na zwiedzanie i/lub nocleg? Jak dzieci zniosą długą podróż (o ile mamy je na pokładzie)? czy jesteśmy w stanie część trasy pokonać nocą i wystarczy nam 2-3h drzemka na parkingu? Podsumowując – to nasze preferencje i możliwości decydują o logistyce podróży i ewentualnym noclegu.

W Alpy samochodem, czy samolotem?

Zdecydowana większość polskich narciarzy dociera w Alpy drogą lądową i dzieje się tak z wielu powodów. Po pierwsze – samochodem, busem czy autokarem jest zazwyczaj taniej w przeliczeniu na osobę. Po drugie nie musimy limitować się w ilości bagażu, co jest szczególnie istotne w przypadku podróży z dziećmi. Mamy też do dyspozycji auto na miejscu i jesteśmy niezależni. Kolejnym bardzo istotnym powodem podróży autem / busem jest ograniczona liczba lotnisk w krajach alpejskich oraz połączeń lotniczych w te rejony. Nie do wszystkich regionów można dotrzeć z lotniska względnie szybko i tanio. Szczególnie dotyczy to Austrii, ale również szwajcarskiej Gryzonii czy południowego Tyrolu, gdzie brakuje lotnisk oddalonych o około 1h od kurortów narciarskich oraz bezpośrednich połączeń lotniczych z Polski. Podróż samolotem, choć niewątpliwie komfortowa, w zależności od miejsca zamieszkania, może być też czasowo nieopłacalna – dojazd na lotnisko, czas na odprawę, sam lot oraz transfer do regionu hotelu – zazwyczaj minimum 6-8h, a w tym samym lub niewiele dłuższym czasie z południowych i południowo-zachodnich regionów Polski można dotrzeć samochodem z domu do hotelu. Jest jednak grupa osób, która niespecjalnie lubi dłuższe podróże samochodem, ceni sobie komfort i chce być dowieziona z domu lub z lotniska do samego hotelu i z powrotem – i w tym przypadku samolot jest świetną opcją. Zwłaszcza do ośrodków położonych w Alpach Zachodnich, czyli położonych w południowej i zachodniej części Szwajcarii, północno – zachodniej części Włoch oraz wszystkich regionów francuskich, czyli de facto tam, gdzie podróż autem jest najdłuższa i najbardziej męcząca. A bardziej rozwinięta siatka lotnisk daje też więcej opcji na komfortowy dojazd do/z hotelu. Od sezonu 21/22 jest jeszcze jedna alternatywa dla narciarzy, czyli pociąg, który z Warszawy przez Śląsk dotrze do Salzburgerlandu i Tyrolu w Austrii, a dalej do Tyrolu Południowego we Włoszech. W porównywalnym czasie jak dojazd autem.

Czy trzeba mieć bagażnik dachowy na narty w Alpy?

Zdecydowanie zalecamy, szczególnie boxy dachowe, bo nie dość, że to wygodniejszy i bezpieczniejszy sposób przewożenia sprzętu narciarskiego, to jeszcze więcej miejsca zostanie nam w bagażniku (o ile w ogóle go mamy na sprzęt narciarski). Zaczynając od przepisów – nie ma konkretnych regulacji odnośnie sposobu przewozu sprzętu narciarskiego. Jednak złota zasada jest taka, że sprzęt narciarski powinien być przewożony w taki sposób, aby nie stwarzać zagrożenia ani dla nas samych, ani dla innych uczestników ruchu drogowego. Narty można więc bez żadnych obaw przewozić na dachu w specjalnym boksie lub na specjalnych mocowaniach. Należy zwrócić uwagę, aby nie przekraczać maksymalnego obciążenia dachu oraz dozwolonej maksymalnej prędkości zalecanej przez producenta. Narty powinny być dobrze umocowane i nie wystawać poza obrys samochodu. Dopuszcza się także przewożenie nart w specjalnych bagażnikach z tyłu pojazdu, tak jak ma to miejsce w przypadku rowerów. Dozwolone jest również przewożenie nart wewnątrz pojazdu, ale wtedy sprzęt narciarski musi być umieszczony w taki sposób, aby nie stwarzać niebezpieczeństwa dla kierowcy i pozostałych pasażerów. Przede wszystkim trzeba zwrócić uwagę na solidne umocowanie, aby sprzęt był unieruchomiony w trakcie jazdy. Praktycznym rozwiązaniem może być np. korzystanie z torby włożonej w otwór w oparciu i przypięcie do pasów bezpieczeństwa. Stosowanie się do tych zaleceń pozwoli uniknąć mandatu.